W prozaiczny poniedziałek wiosną,
Kędy młodzież w przerwach się włóczyła,
Czytał chłopiec tę „Lalkę” pod sosną,
Pod jemiołą czytała dziewczyna.
Czytał chłopiec tę „Lalkę” opasłą,
Z „Antygoną” walczyła dziewucha,
W dramatyczny poniedziałek wiosną,
Gdy w jemiołę i sosnę wiatr dmuchał…
I czytali tak wespół z osobna,
Aż dziewczyna posłała spojrzenie –
Zignorować było niepodobna
To dziewczęce z dramatu mizdrzenie.
I czytali się teraz nawzajem:
On – prozaik, ona – dramatyczna,
W ten liryczny poniedziałek wiosną,
A dzieliła ich treść niebotyczna.
On – od prozy, ona – od dramatu,
Takie małe faux-pas – co tam, pestka!
Lecz gdy ona westchnęła do niego,
On przeczytał, że dzieli ich kreska.
Gruba krecha – miał powiedzieć w duchu,
Ona miała wnet to coś przeczytać –
Pozostali oboje w bezruchu
I nie przyszło im się już przywitać…
I tak w zwykły poniedziałek wiosną,
Kiedy przerwa w końcu się domknęła,
Wstał ci adam od „Lalki” spod sosny,
Spod jemioły wstała ci ewa.
Poszło każde z osobna do klasy,
Na zajęcia z języka obcego –
Ona miała za długie obcasy,
A on chyba coś nie biblijnego.
[…]
Siedzi w klasie chłopiec z „Lalką” w szafce –
Prozaiczny, lecz smutny – tak bywa.
Siedzi również chłopak z „Antygoną”,
Z którą niegdyś dziewucha walczyła.
[…]